Gash... Fatalne.
Początek to coś na kształt fabularnego mazidła, hawajskie rytmy, półnagie kobiety, śmiech i zabawa.
Chwilę później przechodzimy do kolejnego punktu filmu - tak po prostu z zabawy do morderstwa. A co tam. Zaraz później wielki ZONK. Samuel w tym chłamie? Yyyy...
No i fabułka toczy się dalej, przesłuchania, zmyłka dla zamachowców naszego świadka itepe... W bardzo prosty sposób pokazane jest nam skąd się węże na pokładzie samolotu wzięły. Żadnego wysiłku.
I teraz to co mnie totalnie rozbawiło. Czy ktoś na sali wie czy reżyser jest fetyszystą-zboczeńcem?! Pierwsze ugryzienie - CYC, drugie ukąszenie FUJARA, trzecia akcja to coś na kształt wężowego hod-doga między wielkimi cycami obleśnej baby śpiące w przedziale 2 klasy...
Ten film ma jeden plus, aż jeden. Mianowicie jest ... Nie! Nie Samuel! Nawet nie strach pasażerów! Nawet nie pilotaż samolotu z piętrem! Nawet Nie węże - bo te to jak z bajki, szczególnie ta wielka anakonda z zębami jak krokodyl... Jedynym plusem tego filmu jest bobas, który tryska naturalnością.
I co tu dodać? Żal.pl
Błahahaha hihihih wstyd dla Samuel L. Jackson'a, no poprostu wstyd, jak przeczytał scenariusz p
Błahahaha hihihih wstyd dla Samuel L. Jackson'a, no poprostu wstyd, jak przeczytał scenariusz p