Bez wyrazu..bez dramaturgii,bez muzyki Michaela !!!...jakby ciągła linia ...nic się nie działo.To co w filmie,to zna cały świat.Myślałam,że tutaj będzie przynajmniej próba pokazania prawdy o życiu Michaela...ale nawet to spuścili do poziomu notatek z plotkarskich gazet..Ten A.Moyle to chyba "trzasnął" film po tym jak zebrał wycinki gazetowe...i to też chyba nie chcial się nikomu narazic.Żal mi tylko Michaela,bo cały świat zarabiał na nim miliardy dolarów i pewnie czuł się zaszczuty.Współczuję mu.A będąc tutaj...w Stanach wierzę ,że dla kasy sprowokowali te ploty o pedofilstwie.Łatwo obrzucic błotem...za wielkie pieniądze.Tutaj nikt nie współczuje tylko stara się skorzystac...wydrapac jak najwięcej dla siebie.Adwokaci są pierwsi! Największy błąd...to,że brak jego piosenek w tle...tak więc film nie byl autoryzowany i reżyser walnął sobie "filmik" na własną rekę.Michael pewnie go obejrzał...ciekawa jestem jak zareagował?! Ja wychowałam się na jego muzyce..Został małym chłopcem do śmierci...nie dał sobie rady ze ..(banalnie powiem)...złem tego świata.Zal chłopaka... :-(